List do Mistrza
Drogi Mistrzu.
Bardzo lubię pisać do Ciebie listy. Piszę je, wierząc w to, że czytasz. Wiem, niektórzy mówią "nie trzeba", a jednak. Potrzeby serca nie można usunąć ot tak. Ciężko się żyje bez pióra. Ono przyciąga jak magnes.
Dzisiaj spacerując o poranku, myślałam o Tobie. Myślałam o marzeniach, do których mnie zainspirowałeś, o tych, które istniały już dawniej. W zasadzie nie ważne ile marzeń się spełni, radością jest dążenie. Nawet jeżeli robię wszystko wbrew innym, całemu światu.
Czasami mam chęć zaniechać, poddać się. Wtedy spotykam Ciebie. Marzenia znów powracają, serce zaczyna bić, łza w oku się kręci. Wstaję ponownie, otrzepuję się niezdarnie, idę.
Wycięłam część listu. Myślę, że już czas. Miało być trochę dłużej, ale sam wiesz jak jest. Nie dam rady. Jestem jak ścięty kwiat. Wazon przewrócony, ktoś wylał wodę. Nie udało się. Widocznie nie moja droga.
Nasza, jest daleko. Kilka zmarnowanych lat. Mały procent sukcesu. Nie lubię porażek. Chcę wszystko na sto procent. Nie mam już czasu.
Stoję u podnóża góry, na której stoisz. Patrzę daleko, widzę Twoją twarz. Uśmiechasz się. Widząc to, ja też. Są ludzie, którzy nigdy nie widzieli mojego uśmiechu. Wierzysz w to? Nie widzieli też łez. Kamienne rysy Tatr. Mówili, że mam zimne serce. Nie potrafili go rozgrzać. Mało kto to potrafi. 16 lat w pełni szczęścia, bez uśmiechu. Bez grama. Chyba muszę wyjechać. Emocje buzują na maksa. Nie ma już szklanych ścian. Wiesz, o czym piszę. Chcę tylko biegać, jak kiedyś z psami. Bardzo mi tego brakuje.
Pamiętam słoneczne warszawskie niebo, łódzkie spotkania. Rozjaśniałeś świat. Mój refleks opóźniał się z rozpoznaniem, lecz intuicja mówiła, że świat się wali. Na zgliszczach postawiłeś nowe miasto, nowy byt.
Nie ważne ile marzeń osiągnę. Jest ich dużo. Myślisz, że już czas żegnać teraźniejszość? Bardzo męczy. Nie sądzę, by mogła przynieść coś dobrego. Odmówiła.
Może się mylę. Jestem zniecierpliwiona. Obita nieco ludzkimi reakcjami. Marzę daleko. Czy mogę zostać Twoim delikatnym odbiciem? Marzenia są bardzo drogie.
Na razie ćwiczę, by mieć kręgosłup silniejszy niż wyobrażony. Kreślę, by mieć co potrzebuję. Daleko do ideału. Nie szkodzi. Nikt by go nie zauważył. Jestem zmęczona.
Kupiłam nowe buty na start. Dadzą mi inny rozbieg. Myślisz, że małe "tournée" ma sens? Może nastawić na dłuższy "rejs"? Wiem, że rozumiesz o czym piszę.
Pozdrawiam Mistrzu.
Nieskromna Em.
02.12.2024 r.
z serii "Listy do mistrza"
Komentarze
Prześlij komentarz